WYWIAD Z GEDANISTKĄ – MAGDALENĄ MICHALIK

Od 2017 roku dzięki współpracy z Miastem Gdańsk, Uniwersytetem Gdańskim i Muzeum Gdańska, Fundacja uruchomiła projekt stypendialny, którego efektem jest przyznawanie wybranej grupie osób stypendiów, które umożliwiają bezpłatny udział w studiach podyplomowych „Gedanistyka” na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Prezentujemy cykl mini wywiadów z jego absolwentami/studentami. Piętnasta rozmowa odbyła się z p. Magdaleną. Zapraszamy do lektury!

Nazywam się Magdalena Michalik. Z zawodu jestem historykiem sztuki. Studia licencjackie ukończyłam w Gdańsku, magisterskie w Warszawie. Skończyłam również studia podyplomowe: muzealnictwo i gedanistykę, z nadzieją znalezienia pracy w muzeum. W planach mam jeszcze doktorat. Obecnie jestem mamą na pełny etat.

FG: Z zawodu jest pani historykiem sztuki, skąd ten pomysł, jak wyglądała ta droga?

MM: Sztuka zawsze była obecna w moim życiu. Na początku oczywiście nie pod względem historii i czytania książek. Malowałam,  chodziłam na zajęcia plastyczne. Dopiero w liceum ukierunkowałam się historycznie i stąd ten wybór. Bardzo się cieszę, że skończyłam te studia, bo mimo tego, że jeszcze nie dały mi zbyt wiele w sensie zawodowym, to poszerzyły moje horyzonty.

FG: Skąd to zamiłowanie do Gdańska, kiedy to się zaczęło?

MM: Na studiach, moją taką pierwszą miłością, pierwszym wielkim zainteresowaniem była sztuka niderlandzka późnego średniowiecza. Łączy się ona bardzo mocno z innymi aspektami dotyczącymi właśnie Gdańska: gospodarką, sztuką, ekonomią – miasta również należącego do Hanzy, podobnie jak większość innych miast niderlandzkich. Naturalnym, kolejnym krokiem było więc zgłębianie przede wszystkim sztuki gdańskiej, połączonej żywą tkanką z miastami niderlandzkimi.

Na studiach licencjackich w Gdańsku uczyliśmy się wiele o historii samego miasta,  więc zawsze gdzieś ten Gdańsk był w obszarze moich zainteresowań. Czasem jako samo miasto, czasem w kontekście sztuki niderlandzkiej.

FG: Aktualnie jest pani mamą na pełen etat, czy te opowieści o Gdańsku pojawiają się przy wieczornym czytaniu bajek, podczas spacerów?

MM: Tak. Co prawda, pandemia mocno pokrzyżowała nam plany. Bo zamierzałam być z córką w muzeum przynajmniej raz w tygodniu. Dlatego dopiero teraz zaczynamy – wystawą Włodzimierza Szpingera w Ratuszu Głównego Miasta, potem oczywiście Muzeum Narodowe, do którego zawsze chętnie wracam.  Sztuka i Gdańsk są cały czas obecne w naszym życiu, staram się na przykład uzupełniać literaturę o różne książki w tej tematyce.

FG: Aktualnie, prowadzi pani kurs dla maturzystów, którzy chcą zdawać historię sztuki…

MM: Egzamin wygląda tak samo, jak zwykły egzamin maturalny. Tylko oczywiście jest związany z tematyką historii sztuki. Polega na rozpoznawaniu obrazów, rozpoznawaniu stylów. Trzeba się też popisać wiedzą na temat biografii artystów i oczywiście napisać pracę.

Zajęcia zawsze rozszerzam o kilka ciekawostek o Gdańsku. Chcę, żeby moi uczniowie bardziej zgłębili ten temat, dowiedzieli się tego, jak kiedyś miasto wyglądało. Omawiamy szczególnie to, jak kiedyś wyglądało Główne Miasto, pod względem architektonicznym.

FG: W ubiegłych latach prowadziła pani autorski cykl wywiadów z historii sztuki dla seniorów, czy łatwo jest zainteresować innych tym tematem?

MM: Seniorzy to bardzo wdzięczna grupa słuchaczy. Chcą coś robić, chcą się wciąż uczyć. Dlatego cały czas mam ich na względzie. Od przyszłego roku chcę wrócić do aktywności zawodowej i mam nadzieję, że uda mi się wrócić do przeprowadzania wykładów. Prowadziłam zajęcia ogólnie o historii sztuki, ale również zajęcia poświęcone sztuce Gdańska. Fajnie jest pokazywać ludziom, że mamy coś super – dosłownie na wyciągnięcie ręki.

Podobnie mam z maturzystami. Opowiadając im o sztuce niderlandzkiej, o wielkich nazwiskach, pokazuję też że nie trzeba jechać np. do Brukseli, żeby to zobaczyć. W Gdańsku naprawdę mamy się czym pochwalić.

FG: No właśnie, chcąc dowiedzieć się więcej o historii sztuki Gdańska, o architekturze, gdzie warto się wybrać, co zobaczyć?

MM: Ja zawsze polecam te tak zwane „blockbustery” Gdańska. Czyli Dwór Artusa, Ratusz, które mają piękne wnętrza i które robią naprawdę ogromne wrażenie. Oddają choć trochę to, jak Gdańsk był bogatym i wspaniałym miastem.

Moją wielką miłością – jako przyszłego muzealnika – jest Muzeum Narodowe w Gdańsku, które teraz przechodzi sporą transformację. Zachęcam, żeby zobaczyć Oddział Sztuki Dawnej. Wbrew pozorom, mimo zamiłowania do historii, moim ulubionym miejscem w Gdańsku jest też Park Oliwski.

FG: Skąd pomysł na gedanistykę, co pani dały te studia w pracy, w życiu codziennym?

W życiu zawodowym jeszcze nie udało mi się wykorzystać tej wiedzy. Mam nadzieję, że uda mi się to w najbliższym czasie.

Gedanistyka przede wszystkim poszerzyła moje horyzonty, wzbogaciła moją wiedzę o historii Gdańska. To była pełna historia miasta od czasów najwcześniejszych do czasów dzisiejszych, którą wykładali różni specjaliści. Była to historia sztuki, historia, ale również pojawiały się zaskakujące aspekty biologiczno-medyczne. Wszystko to było arcyciekawe.

Pamiętam wykład dotyczący tego, co znajdowało się w rynsztokach w Gdańsku. Archeolodzy badali śmieci, przedmioty które bardzo dużo mówiły o życiu dawnych gdańszczan. Okazuje się, że to bardzo wiele mówi o ludziach, o tym jacy byliśmy, jacy jesteśmy. Dzięki gedanistyce zdobyłam nie tylko wiedzę historyczną, ale też inne spojrzenie na świat.