WYWIAD Z GEDANISTKĄ – MONIKĄ KOSIKOWSKĄ

Od 2017 roku dzięki współpracy z Miastem Gdańsk, Uniwersytetem Gdańskim i Muzeum Gdańska, Fundacja uruchomiła projekt stypendialny, którego efektem jest przyznawanie stypendiów, które umożliwiają bezpłatny udział w studiach podyplomowych “Gedanistyka” na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Prezentujemy cykl mini wywiadów z jego absolwentami/studentami. Dziewiąta rozmowa odbyła się z p. Moniką. Zapraszamy do lektury!

Nazywam się Monika Kosikowska, jestem instruktorką harcerską, działam i pracuję w Chorągwi Gdańskiej ZHP. Obecnie studiuję gedanistykę.

FG: Od ilu lat jesteś w harcerstwie?

MK: Policzmy… chyba dwudziestu pięciu. Jak nie więcej!

FG: Czy bycie w harcerstwie tutaj, w Gdańsku, to już taki trochę wstęp do gedanistyki? Dużo pracy w terenie, dużo lokalnej działalności społecznej…

MK: Chyba każdy młody człowiek, który trafia do któregoś z hufców działających chociażby w Chorągwi Gdańskiej ZHP, przez udział w biwakach, rajdach czy obozach poznaje swój mały region. Bo zawsze znajdzie się jakiś element związany z historią albo miejsca, albo ludzi, którzy w nim żyli. I jak najbardziej jest to zaszczepianie takiej pasji do zgłębiania wiedzy na temat miejsc, które się odwiedza. Żeby w przyszłości nie jechać gdzieś dla samych restauracji czy sklepów, tylko żeby wiedzieć dokąd się jedzie, przygotować się do tego i wiedzieć co można spotkać na miejscu.

FG: Ty chociażby od lat bierzesz udział w corocznych uroczystościach na Westerplatte, które jest przecież niezwykle ważnym wycinkiem historii Gdańska.

MK: Pamiętam, że po raz pierwszy brałam udział w Zlocie Westerplatte organizowanym przez Hufiec Gdańsk Portowa w 1998 roku. Z kolei później corocznie jeździłam z dziećmi z mojej drużyny harcerskiej, którą prowadziłam przez kilka lat, żeby to one poznawały historię okresu wybuchu II wojny światowej. Później wielokrotnie współtworzyłam program tego wydarzenia, raz pełniłam funkcję komendantki zlotu.

FG: Domyślam się zatem, że do twoich pasji należą i historia, i aktywizm społeczny. Ale wykształcona jesteś w nieco innym kierunku.

MK: Faktycznie, trochę w innym. Najpierw zdobyłam licencjat z cywilizacji śródziemnomorskiej, następnie tytuł magistra krajoznawstwa i turystyki historycznej.

FG: A krajoznawstwo w wersji mikro to, powiedzmy, „gdańskoznawstwo”, czyli de facto gedanistyka…

MK: Dokładnie. O tych studiach myślałam tak naprawdę już od kilku lat. Ale z racji wielu różnych zobowiązań musiałam troszeczkę poczekać. I w tym roku nadarzył się ten moment, żeby wreszcie rozpocząć studia na gedanistyce.

FG: No i? Poszerzasz swoją wiedzę? Czujesz, że pęcznieje w twojej głowie wraz z każdymi zajęciami?

MK: Zdecydowanie tak. Jest wiele rzeczy, które tak naprawdę przypominam sobie z mojego dotychczasowego poznawania miasta. Do tej pory jednak skupiałam się wokół Westerplatte i 1939 roku, a teraz mam przekrój przez wieki po kolei. Duża zasługa w tym wykładowców, którzy potrafią opowiadać o tym z pasją tak, że chce się tego słuchać. Pomimo tego, że dzieje się to póki co głównie w formie zdalnej.

FG: A który okres historii Gdańska najbardziej cię interesuje?

MK: Bardziej dawny Gdańsk. Kultura i życie w mieście. Już nawet nie tyle same zabytki, tylko to jak się żyło, jak to kiedyś funkcjonowało. I tak sobie teraz myślę, że przecież jeszcze w czasie matur, gdy miałam prezentację na egzaminie z języka polskiego, to moim tematem były „Zabytkowe nazwy ulic Gdańska”. Czyli już wtedy coś było na rzeczy.

FG: Gdańsk przed wiekami to oczywiście tętniące życiem Główne Miasto. Ale to przecież także wyspy. My rozmawiamy akurat na Wyspie Portowej, bo mieszkasz na Stogach. Natomiast miałaś też spory epizod swojego życia poświęcony Wyspie Sobieszewskiej.

MK: Tak, miałam możliwość obserwować „Program społeczny rozwoju Wyspy Sobieszewskiej”, mający na celu zaangażowanie i wspieranie mieszkańców w proces pozytywnych zmian na wyspie, a który miał związek z planami organizacji w tym miejscu zlotu skautów z całego świata. Ten zlot poprzedzały kilkuletnie przygotowania. Mieszkańcy mogli dostrzec w trakcie programu, że przygotowania do zlotu i jego organizacja mogą przynieść wymierne korzyści dla wyspy, oraz że skauci na pewno będą chcieli zostawić po sobie coś dobrego.

FG: Taki przybysz z zewnątrz często myśli, że Wyspa Sobieszewska to właściwie nie jest Gdańsk. A czy ty w tym wyjątkowym miejscu czujesz klimat miasta?

MK: To prawda, że nie ma tam typowych gdańskich kamieniczek. Ale jest wiele elementów nawiązujących do historii. Choćby dawne uzbrojenie z okresu wojny czy pozostałości Forsterówki w Orlu. Natomiast z wyspą jest tak, że coraz więcej osób spoza Gdańska odkrywa jej uroki jako miejsca będącego trochę dalej od gwaru centralnych części miasta. Idealnego na spacery, wycieczki rowerowe czy typowy nadmorski wypoczynek.

FG: Do czego ci się przyda gedanistyka? W sensie zawodowym. Twoje miejsce codziennej pracy to Chorągiew Gdańska ZHP.

MK: Oczywiście, że się przyda! Chociażby w momencie, gdy planujemy różne przedsięwzięcia dla dzieci i młodzieży z Gdańska i całego województwa. Zwłaszcza kiedy chcemy im zaproponować różne aktywności, to wiedza zdobyta na gedanistyce pozwala znaleźć takie elementy, które może na co dzień są niezauważalne i niewykorzystywane, ale dzięki wpleceniu ich w scenariusz chociażby gry terenowej czy fabuły przygotowywanego wydarzenia, wyjazdu, pozwala to lepiej zrozumieć dane zagadnienie. I odkryć miasto ze strony wcześniej nie znanej.