ZOSTAŃ OFICEREM ŁĄCZNIKOWYM

Zlot Baltic Sail Gdańsk to największa międzynarodowa impreza żeglarska w Gdańsku, która w tym roku rozpocznie się 13 sierpnia i potrwa do 16 sierpnia. Na cztery dni festiwalowe Gdańsk zmieni się w stolicę żeglarstwa – będzie gościł żaglowce z rejonu morza Bałtyckiego, małe jachty oraz jednostki regatowe. Cechą wyróżniającą Baltic Sail jest rodzinna i przyjacielska atmosfera, która sprawia, że żeglarze od lat do nas wracają i ściągają ze sobą nowe jachty. Bez oficerów łącznikowych osiągnięcie tego nie byłoby możliwe!

 Kim jest oficer łącznikowy?

Oficer łącznikowy to osoba pierwszego kontaktu między jednostkami pływającymi a organizatorami. Każdemu z oficerów zostaną przydzielone jednostki nad którymi będą sprawować kompleksową opiekę – od przywitania, poprzez dostarczenie pakietów powitalnych, udział w rejsach, wszelką pomoc w zaaklimatyzowaniu się podczas zlotu. Oficerowie towarzyszą swoim żaglowcom i ich załogom przez wszystkie cztery dni, na bieżąco reagując na sytuacje, które sobie możemy wyobrazić, a także te, których nie możemy.

 Kto może zostać oficerem łącznikowym?

Do udziału w rekrutacji zapraszamy osoby, które:

  • w dniu złożenia formularza aplikacyjnego mają skończone 18 lat
  • posługują się językiem angielskim w stopniu co najmniej komunikatywnym (znajomość drugiego języka będzie dodatkowym atutem, a zwłaszcza języka niemieckiego oraz języków skandynawskich),
  • są dyspozycyjne w okresie zlotu,
  • charakteryzują się otwartością na ludzi i świat, komunikatywnością, odpowiedzialnością, zorganizowaniem, elastycznością, zaangażowaniem podczas wykonywania powierzonych im zadań, wysoką kulturą osobistą,
  • umieją działać pod presją czasu oraz odnaleźć się w nowej, trudnej, a czasem nawet stresującej sytuacji,
  • posiadają bardzo dobry stan zdrowia.

 Co oferujemy?

  • zakwaterowanie na jachtach
  • wyżywienie
  • ubezpieczenie na czas Zlotu
  • pakiety powitalne
  • szkolenia tematyczne
  • nabycie doświadczenia
  • udział w nieprawdopodobnej przygodzie
  • wstęp na wszystkie imprezy towarzyszące Baltic Sail Gdańsk 2021
  • udział w rejsach po Zatoce Gdańskiej

 Jak zostać oficerem łącznikowym?

Wypełnij formularz zgłoszeniowy

Z zakwalifikowanymi osobami podpiszemy porozumienia i zaprosimy do uczestnictwa w szkoleniach i zlocie.

Na zgłoszenia kandydatów na oficerów łącznikowych czekamy do 7 sierpnia 2021 roku. Przewidywana liczba wolontariuszy wyniesie 10 osób.

WYWIAD Z GEDANISTKĄ – ANNĄ PÓŁTORZYCKĄ

Od 2017 roku dzięki współpracy z Miastem Gdańsk, Uniwersytetem Gdańskim i Muzeum Gdańska, Fundacja uruchomiła projekt stypendialny, którego efektem jest przyznawanie wybranej grupie osób stypendiów, które umożliwiają bezpłatny udział w studiach podyplomowych „Gedanistyka” na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Prezentujemy cykl mini wywiadów z jego absolwentami/studentami. Dwudziesta rozmowa odbyła się z p. Anną. Zapraszamy do lektury!

Nazywam się Anna Półtorzycka, z wykształcenia i zawodu jestem architektem. Rok po ukończeniu studiów magisterskich rozpoczęłam studia doktoranckie w Katedrze Historii Teorii Architektury i Konserwacji Zabytków na Politechnice Gdańskiej. Moje zainteresowania wiązały się z architekturą przełomu XIX i XX wieku. Praca doktorska, nad którą jeszcze pracuję, dotyczy gdańskich willi, wznoszonych między 1870 a 1939 rokiem. Po studiach architektonicznych nie czułam się jednak wciąż wystarczająco pewnie – jeśli chodzi o analizę architektury zabytkowej. Dlatego równolegle rozpoczęłam podyplomowe studia zabytkoznawcze w Toruniu, a następnie właśnie gedanistykę. Chciałam poszerzyć swoją wiedzę, żeby jak najbardziej rzetelnie i trafnie zidentyfikować przedmiot moich badań. Taka była moja motywacja.

FG: Czy zawsze chciała pani zostać architektem?

AP: Nie! Chciałam być lekarzem, szczerze mówiąc. Ale nie czułam się zbyt pewnie i tuż przed studiami zrezygnowałam z próby realizacji tego marzenia. Po sześciu latach edukacji w Ogólnokształcącej Szkole Sztuk Pięknych w Gdyni Orłowie, rozwijaniu swoich umiejętności rysunkowych, dobrze już osadzona w kręgu sztuki, zdecydowałam, że na architekturze… będę się czuła swobodniej.

Architekturę traktuję jako formę wyrażenia i jednocześnie zaspokojenia potrzeb jej użytkowników. Dlatego także w pracy zawodowej człowiek – użytkownik jest dla mnie zawsze punktem wyjścia do projektowania. Tak samo podchodzę do architektury historycznej. Pełna ocena budynków czy miejsc zawsze wymaga powiązania jej z mieszkańcami osadzonymi w jakiejś rzeczywistości społecznej, politycznej, gospodarczej czy ekonomicznej… a także prawnej. Dlatego też studia gedanistyczne były dla mnie bardzo wartościowe, bo dały mi szansę wglądu w procesy, które decydowały o tym, jakimi ludźmi byli mieszkańcy Gdańska – jak ich życie wpływało na kształt miasta i jak miasto mogło kształtować ich samych. Ta wiedza dodało mi pewności siebie w prowadzeniu badań.

FG: Czyli gedanistyka pozwoliła poszerzyć horyzonty?

AP: Zdecydowanie. Pozwoliła mi też bardziej wnikliwe patrzeć na te zagadnienia, które wiążą się z miastem, a które były poza zasięgiem moich dotychczasowych zainteresowań.

FG: Interesowała się pani historyczną zabudową willową w Gdańsku…

AP: Moja praca magisterska w pewnym stopniu dotyczyła właśnie obiektu willowego w Jaśkowej Dolinie, we Wrzeszczu. Temat pracy doktorskiej pojawił się naturalnie i wynikał z analiz, które uprzednio przeprowadzałam.

Prawie całe życie mieszkałam też w budynku, który przed wojną był willą – domem jednorodzinnym. Po wojnie został podzielony na sześć mieszkań: nasze dwupokojowe mieszkanie z kuchnią i łazienką powstało w obrębie – pierwotnie – jednego pokoju dziennego. To też dało mi do myślenia, bo jest to wątek, który trudno pominąć w analizie zabudowy historycznej. Czyli to, jakim te budynki ulegały przekształceniom i że działo się to bardziej w wyniku przemian politycznych, niż wynikało wprost z potrzeb nowych mieszkańców.

Chciałam zrozumieć otoczenie, w którym żyłam od dziecka. Wydaje mi się, że kiedy wzrastamy w jakimś środowisku architektonicznym, długo nie podejmujemy nad nim refleksji, bo jest ono dla nas naturalne. W swoich naukowych badaniach wykorzystałam szansę na skonfrontowanie się z moimi wspomnieniami.

FG: Czy według pani, my jako mieszkańcy Gdańska, dostrzegamy wartość architektury, zabytków? Czy traktujemy to jako dobro wspólne?

AP: Trudno mi na to pytanie autorytatywnie odpowiedzieć.

Architektura zawsze wiąże się z jakąś funkcją, którą ma realizować. Jeśli jest to budynek mieszkalny – przede wszystkim powinien służyć mieszkańcom, poprawiać jakość ich życia. Z zabytkami jest tak, że są to obiekty które mają już swoje lata, często także lata zaniedbań. Ten upływ czasu  niesie za sobą utratę walorów i wartości, które budynek miał w chwili powstania i wiąże się nieraz z wieloma obciążeniami dla jego mieszkańców. Rozumiem, że w takich warunkach, w takim bezpośrednim kontakcie trudniej doceniać zabytkowe wartości architektury historycznej.

Według mnie stosunek do zabudowy zabytkowej generalnie zależy, w pewnym sensie od jej stanu technicznego, a ten w wielu wypadkach jest coraz lepszy na terenie naszego miasta. Dostrzegam też dużą aktywność miłośników historycznego miasta Gdańska (oraz jego architektury) w sieci.

FG: Na swoim koncie ma pani między innymi pracę w biurze Miejskiego Konserwatora Zabytków, na czym polegała ta praca?

AP: Byłam inspektorem. Przedmiotem mojej pracy była głównie analiza dokumentacji projektowych. Czuwałam nad tym, aby realizacja zgodna z projektem zapewniała budynkom zachowanie tych walorów, które zadecydowały o objęciu go ochroną jako zabytku. Wydawałam także zalecenia konserwatorskie, które miały wskazywać, o jakich zaletach każdorazowo mówimy.

FG: Do czego się pani przydaje gedanistyka na co dzień, w pracy?

AP: Studia podyplomowe traktowałam bardzo holistycznie. Jedną kwestią jest wiedza, którą otrzymałam, inną kwestią był kontakt z badaczami, którzy mi przekazywali tę wiedzę. Był to bardzo wartościowy czas, wykładowcy pozwolili mi spojrzeć na niektóre, wydawałoby się znane mi zagadania z innej perspektywy. To było dla mnie bardzo wartościowe i wzbogacające doświadczenie.

Dzięki gedanistyce moje horyzonty zostały poszerzone. Studia pomogły mi ugruntować swoją wiedzę, ale i podtrzymać przekonanie, że na niektóre rzeczy trzeba zawsze patrzeć z wielu stron, żeby je rozumieć.

WYWIAD Z GEDANISTKĄ – KATARZYNĄ GÓRSKĄ

Od 2017 roku dzięki współpracy z Miastem Gdańsk, Uniwersytetem Gdańskim i Muzeum Gdańska, Fundacja uruchomiła projekt stypendialny, którego efektem jest przyznawanie wybranej grupie osób stypendiów, które umożliwiają bezpłatny udział w studiach podyplomowych „Gedanistyka” na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Prezentujemy cykl mini wywiadów z jego absolwentami/studentami. Dziewiętnasta rozmowa odbyła się z p. Katarzyną. Zapraszamy do lektury!

Nazywam się Katarzyna Górska. Ukończyłam kierunek Krajoznawstwo i turystyka historyczna oraz Niemcoznawstwo na Uniwersytecie Gdańskim. Następnie ukończyłam studia podyplomowe na kierunku Gedanistyka. Obecnie pracuję w Informacji Turystycznej. W tym roku zdałam egzamin na przewodnika turystycznego po Trójmieście i Półwyspie Helskim. Jestem też lokalnym przewodnikiem po Wyspie Sobieszewskiej w ramach projektu Instytutu Kultury Miejskiej w Gdańsku.

FG: W przeszłości zajmowała się pani między innymi wolontariatem w Polskiej Izbie Turystyki, na czym to polegało?

Zajmowałam się głównie obsługą turystów różnych narodowości, którzy przyjechali do Gdańska. Udzielałam im informacji o atrakcjach turystycznych w Trójmieście, funkcjonowaniu komunikacji miejskiej czy wydarzeniach odbywających się na terenie miasta.

FG: Skąd pomysł na gedanistykę, zadecydowało tutaj właśnie zainteresowanie turystyką?

Trochę tak. Przez moje studia zainteresowałam się nie tylko zdobywaniem wiedzy o Polsce i świecie, ale odkryłam też to, że nie wyjeżdżając daleko możemy również odkrywać coraz to nowe miejsca. Poza tym jestem rodowitą gdańszczanką, więc Gdańsk zawsze był mi bliski.

FG: Jak wyglądała ta droga do zostania przewodnikiem?

To zawsze chodziło mi po głowie. Przez moje studia, zapragnęłam tego jeszcze bardziej, ale brakowało mi na to czasu. Kończąc studia, dowiedziałam się o gedanistyce oraz o tym, że studentów wspiera Fundacja Gdańska i można uzyskać stypendium. Stwierdziłam, że to świetna okazja, żeby się zapisać i zdobyć wiedzę potrzebną do wykonywania zawodu przewodnika.

Studia podyplomowe z gedanistyki, a w międzyczasie praca jako przewodnik na Twierdzy Wisłoujście, utwierdziły mnie w przekonaniu, że oprowadzanie turystów i przekazywanie im wiedzy dotyczącej Gdańska i okolic to coś co sprawie mi dużo radości i satysfakcji. Dodatkowo spotkane w pracy, jak i na gedanistyce osoby m.in. przewodnicy turystyczni czy osoby związane z instytucjami kultury także zachęcali mnie, aby pójść w tym kierunku. Ostatecznie, po ukończeniu gedanistyki zapisałam się na kurs przewodnicki.

FG: Miała pani plan, aby opracowywać innowacyjne trasy turystyczne, pokazujące mniej oczywiste miejsca w Gdańsku…

Aktualnie skupiłam się na kursie przewodnickim, na egzaminach oraz na poszerzeniu wiedzy dotyczącej historii czy architektury Gdańska. Na wycieczkach, podczas studiów czy na kursie przewodnickim poznawałam miejsca znane, ale często pokazywane zupełnie z innej perspektywy. Wiedza ta na pewno pomoże stworzyć mi trasy, które będą przebiegać poza utartymi szlakami Głównego czy Starego Miasta.

Obecnie swoją chęć stworzenia alternatywnych tras przeniosłam na Wyspę Sobieszewską. Jest to miejsce kojarzone głównie z plażą i mało kto wie, że poza nią jest tam również wiele innych miejsc, które warto odwiedzić i poznać ich historię.

FG: To w ramach pracy jako lokalny przewodnik w ramach projektu Instytutu Kultury Miejskiej?

Dokładnie. W ramach spacerów z lokalnymi przewodnikami i przewodniczkami. Spacery odbywają się po kilku dzielnicach Gdańska, ja akurat wybrałam Wyspę Sobieszewską. W planach mam również stworzenie tras po innych gdańskich dzielnicach, gdyż każda kryje w sobie coś niezwykłego.

FG: Czy gedanistyka pomogła właśnie w takim innym spojrzeniu na Gdańsk?

Jak najbardziej. Wiedza zdobyta na gedanistyce, to wiedza którą ciężko byłoby  poznać np. z książek. Osoby, które prowadziły zajęcia, często dzieliły się wynikami swoich najświeższych badań, których wyników nie zdążyły jeszcze opublikować w formie artykułu czy książki. My, jako studenci Gedanistyki mieliśmy wiedzę z pierwszej ręki. Często były to takie informacje, których nie poznalibyśmy nigdzie indziej.

WYWIAD Z GEDANISTKĄ – AGNIESZKĄ GUTOWSKĄ

Od 2017 roku dzięki współpracy z Miastem Gdańsk, Uniwersytetem Gdańskim i Muzeum Gdańska, Fundacja uruchomiła projekt stypendialny, którego efektem jest przyznawanie wybranej grupie osób stypendiów, które umożliwiają bezpłatny udział w studiach podyplomowych „Gedanistyka” na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Prezentujemy cykl mini wywiadów z jego absolwentami/studentami. Osiemnasta rozmowa odbyła się z p. Agnieszką. Zapraszamy do lektury!

Nazywam się Agnieszka Gutowska. Ukończyłam trzy kierunki na Uniwersytecie Gdańskim. Pierwszym było dziennikarstwo i komunikacja społeczna i z tym na początku związałam się zawodowo. Następnie studiowałam zarządzanie instytucjami artystycznymi i gedanistykę. Ten wybór z kolei był związany ze zmianą pracy, która obecnie polega na prowadzeniu różnych działań w zakresie mediów społecznościowych dla klientów z różnych branż. W związku z tym, że pracuję dla wielu firm związanych z Gdańskiem – chciałam więcej dowiedzieć się o tym mieście. Jestem świeżo upieczoną gdańszczanką i zależało mi na poznaniu historii tego miejsca i pogłębieniu swojej wiedzy. Dlatego staranie się o stypendium gedanistyczne było dla mnie oczywistym wyborem.

FG: Skąd zainteresowanie Gdańskiem? Jak długo jest pani z nim związana?

AG: Mieszkam tutaj od 2010 roku. Gdańsk to po prostu mój drugi dom. Pochodzę z Żuław Wiślanych, miejsca bardzo pięknego, o bogatej historii. Ale to właśnie w Gdańsku zaczęłam szkołę średnią, tutaj studiowałam i wybrałam to miejsce, jako swoje miejsce do życia. Nie wyobrażam sobie mieszkania gdziekolwiek indziej, dla mnie Gdańsk jest po prostu najpiękniejszym i najlepszym miastem do życia.

FG: A skąd zainteresowanie dziennikarstwem, jak wyglądała ta droga?

AG: Pracowałam w jednym z lokalnych portali internetowych i w jednym z lokalnych wydań gazety. Zaczęłam pracę na pierwszym roku studiów dziennikarskich i całe życie myślałam, że to jest to, co chcę robić. Z czasem przeszłam na drugą stronę barykady i obecnie jestem związana z agencją zajmującą się marketingiem i public relations. To wynikało z chęci posiadania większej kontroli, nad tym co robię. Dziennikarstwo to taka szalona dziedzina, gdzie tak naprawdę nigdy do końca nie wiadomo, jak będzie wyglądał dany dzień. Potrzebowałam większego ustatkowania się, stąd zmiana i przeskoczenie na tę drugą stronę barykady.

Moja przygoda z dziennikarstwem była piękna i trwała 5 lat. Myślę, że ta ciekawość dziennikarska, to też taka cecha, którą można powiązać ze studentami gedanistyki, którzy chcą zgłębiać wiedzę na temat Gdańska.

FG: Praca dziennikarza była pewnie świetną okazją do poznania miasta…

To prawda. Po pierwsze, przez to, że moja praca była związana z odrywaniem różnych tematów kulturalnych. Gdańsk jako miasto artystów, wolności i kultury – dawało ku temu ogromne możliwości. Z drugiej strony, bycie w terenie pozwalało mi na odkrywanie przeróżnych aspektów życia tutaj – bliskości morza, możliwości rozwojowych, wspaniałych tras rowerowych. Pisałam o tym i poznawałam miasto, coraz bardziej się w nim zakochując.

Jak pojawiła się informacja, że rusza taki kierunek jak gedanistyka, to wiedziałam, że miasto z taką historią, ma w sobie jeszcze wiele do odkrycia. Stąd decyzja o rozpoczęciu studiów i sprawdzeniu, z czego wynikają pewne rzeczy. Choćby takie, że Gdańsk jest miastem bardzo otwartym, wielkokulturowym, różnorodnym, kolorowym, innowacyjnym i wolnościowym.

FG: Jak wspomina pani studia gedanistyczne? Do czego przydaje się ta wiedza?

AG: Ta wiedza przydaje mi się, gdy odwiedza mnie rodzina czy znajomi, ale również w życiu zawodowym. Wśród swoich znajomych z innych regionów Polski jestem już chyba taką małą informacją turystyczną. Doskonale wiedzą, że jak do mnie zadzwonią, to przedstawię im całą listę punktów koniecznych do odwiedzenia – i to bardziej z perspektywy takiego alternatywnego zwiedzania. Teraz, chociażby spacerując po Głównym Mieście, jestem w stanie wskazać różne „smaczki”, o których nie mówią przewodniki. Są to rzeczy, które zasłyszałam gdzieś na wykładach, gdańskie legendy, ukryte elementy elewacji ciekawych kamienic, na które mało kto zwraca uwagę. Dzięki naszym zajęciom w terenie jako studenci gedanistyki mieliśmy szansę je poznać.

FG: Pomagała pani w tworzeniu Gedanopedii, na czym to polegało? Z jakich metod pani korzystała przy tworzeniu haseł?

AG: Jestem autorką czterech haseł w Gedanopedii. Pracowałam nad nimi na studiach. Zdecydowałam się na opracowanie haseł związanych z kulturą współczesną i z naszymi lokalnymi artystami. Moja praca polega wówczas na pogłębionym wywiadzie. Opracowywałam np. hasła poświęcone Grzegorzowi Kwiatkowskiemu i zespołowi Trupa Trupa, odnoszącym sukcesy na skalę międzynarodową. Nasze rozmowy, najpierw mailowe, później telefoniczne polegały na szczegółowym wyciąganiu informacji. Następnie taka notatka podlegała autoryzacji, weryfikacji i sprawdzeniu, czy wszystko się zgadza. Moją metodą był więc wywiad bezpośredni. Historyczne dane musiałam potwierdzać też w literaturze i w źródłach elektronicznych oraz internetowych. Trochę sprawę ułatwiły mi studia i doświadczenie dziennikarskie. Mogłam połączyć umiejętności nabyte na dziennikarstwie i doświadczenie z szukaniem informacji do Encyklopedii Gdańskiej.

Nie ukrywam, że to był jeden z ciekawszych elementów pracy na naszych studiach. Człowiek staje się częścią czegoś większego, ma poczucie budowania wspólnoty pasjonatów Gdańska. Był i jest to nadal dla mnie powód do dumy.

FG: Współpracowała pani również z instytucjami kultury w Gdańsku…

AG: Miałam ogromną przyjemność współpracować z Instytutem Kultury Miejskiej, z Gdańską Galerią Miejską czy Gdańskim Teatrem Szekspirowskim. Jako dziennikarz bywałam w wielu gdańskich instytucjach kultury też zawodowo. Zawsze po drodze było mi do kultury, jest to też związane z prywatnymi zainteresowaniami, dlatego też te wątki kulturalne w mieście, które od lat inspirują artystów – zawsze były mi bardzo bliskie.

Chyba nie jestem typową studentką gedanistyki, bo nie planuję zostać przewodnikiem czy pracować w muzeum. W moim przypadku wiązało się to z pasją i chęcią pogłębiania wiedzy o swoim mieście. Dzięki temu, że udało mi się skończyć ten kierunek, jestem takim małym ambasadorem Gdańska. Nie tylko wśród swoich najbliższych, ale też na szerszą skalę. Próbuję promować to miejsce, jako dobre do życia i rozwijania się, również w kontekście kultury, a to wszystko poparte jest rzetelną wiedzą o historii miasta. I to jest chyba największy plus ukończenia tego kierunku.

ZIELONY MBA W STUDIUM OBYWATELSKIM

Polityka klimatyczna i energetyczna, zastosowanie elementów Europejskiego Zielonego Ładu, zrównoważony styl życia – m.in. takimi zagadnieniami będą się zajmować studenci pierwszego na polskim rynku edukacyjnym kierunku MBA Zarządzanie polityką klimatyczną i energetyczną, na który właśnie startuje rekrutacja.

Zmiany klimatu powodowane przez człowieka to jeden z najważniejszych tematów debaty publicznej nadchodzących dekad, który wszedł już do głównego nurtu. Ekstremalne zjawiska pogodowe, z którymi mamy do czynienia także w Polsce, przypominają coraz częściej o trudnych czasach czekających całą planetę. Będziemy potrzebować kadr, które zajmą się tym problemem na różnych poziomach: w polityce, samorządzie i biznesie, a Zielony MBA jest odpowiednią na te wyzwania.

Studium Obywatelskie im. Pawła Adamowicza otwiera studia podyplomowe MBA na kierunku Zarządzanie Polityką Klimatyczną i Energetyczną. Zapisy są prowadzone przez stronę internetową www.studiumobywatelskie.pl.

Skuteczna polityka zarządzania klimatem i energetyką wymaga połączenia sił polityków, urzędników, przedstawicieli biznesu oraz społeczeństwa obywatelskiego. We wszystkich tych obszarach potrzebne są odpowiednio przygotowane kadry zdolne do podjęcia odpowiednich działań, ze szczególnym uwzględnieniem głosu społeczeństwa obywatelskiego, które musi być włączone w ten proces.

– „Zarządzanie polityką na rzecz ochrony klimatu, poprzez konieczność redukcji emisji CO2 jest nieuchronnie i ściśle związane z polityką energetyczną, której konwencjonalne oblicze zakłada spalanie surowców kopalnych, a więc także emisję gazów cieplarnianych. Jest to jednak zagadnienie o wiele szersze, szczególnie z punktu widzenia programu Europejskiego Zielonego Ładu ogłoszonego przez Komisję Europejską. Zakłada on zmianę całego modelu funkcjonowania społeczeństwa oraz gospodarki z uwzględnieniem troski o klimat. Dlatego uruchamiamy studia poświęcone zarządzaniu klimatem i energetyką. Jestem przekonany, że nowa dekada, która właśnie się zaczyna będzie czasem wstępowania polityki klimatycznej do wszystkich obszarów życia społecznego oraz aktywności obywatelskiej. Zarządzanie klimatem oraz energetyką to wyzwanie, którego nikt rozsądny już nie ignoruje. Można się na nie jedynie dobrze przygotować, a nasze studia mogą to ułatwić” – mówi Wojciech Jakóbik, analityk sektora energetycznego i jeden z wykładowców w Studium.

Wśród wykładowców zielonego MBA znajdą się m.in. prof. Jerzy Buzek, Przewodniczący Parlamentu Europejskiego, ekspert w zakresie innowacji w energetyce. prof. Paweł Rowiński, wiceprezes PAN, prof. Jan Marcin Węcławski, biolog morski i dyrektor Instytut Oceanologii PAN w Sopocie i Rafał Trzaskowski. prezydent miasta stołecznego Warszawy. Zajęcia praktyczne poprowadzą projektantka mody Gosia Baczyńska, podróżnik i krytyk kulinarny Robert Makłowicz i dziennikarz Maciej Orłoś.

 

Kim jesteśmy?

Studium Obywatelskie im. Pawła Adamowicza kształci liderów politycznych, samorządowych, liderów organizacji pozarządowych i biznesu. Łączenie praktyki z teorią, skuteczne działanie oparte na etycznej postawie, wreszcie rozwijanie idei solidarności we współczesnym świecie – oto główne założenia szkoły. Ponadto liderzy społeczni i samorządowi wspierając Studium, będą mieli możliwość wpływu na kształcenie innych.

„Twórcom szkoły zależy nie tylko na sieciowaniu wspólnot lokalnej, regionalnej, państwowej w skali kraju, ale także na ukazywaniu roli Unii Europejskiej w rozwoju samorządów oraz na promowaniu idei pomocniczości. Misja Studium jest związana z rozwijaniem wartości, jakie reprezentował Paweł Adamowicz. Robimy to, bo chcemy tworzyć wspólnoty otwarte na nowe idee, inicjatywy i dialog” – podkreśla prof. dr hab. Paweł Kowal, koordynator Studium Obywatelskiego im. Pawła Adamowicza.

Głównym celem wszystkich kierunków jest dostarczenie wiedzy eksperckiej wynikającej ze studium przypadku i warsztatów z praktykami. Ponadto stworzenie przestrzeni do wymiany myśli i dzielenia się dobrymi praktykami w działaniu samorządów oraz organizacji pozarządowych nie tylko z Polski. Studium stawia także na rozwój umiejętności dotyczących m.in. nowoczesnego planowania i prognozowania (ekologia, transport publiczny), wystąpień publicznych, zarządzania kryzysowego, stylów przywództwa czy zarządzania współpracą z mediami, w tym szczególnie aktywności w mediach społecznościowych.

To nie koniec projektów edukacyjnych Studium. Obecnie trwa rekrutacja na studia kompetencyjne Klimat i Środowisko. W najbliższym czasie uruchomione zostaną również: Studia MBA – Zarządzanie bezpieczeństwem zdrowia publicznego; Studia Obywatelskie; Studia podyplomowe – Współpraca międzynarodowa samorządów oraz Program Przywództwa Społecznego. Więcej informacji na stronie: www.studiumobywatelskie.pl

WYWIAD Z GEDANISTĄ – DAMIANEM JAGUSZEM

Od 2017 roku dzięki współpracy z Miastem Gdańsk, Uniwersytetem Gdańskim i Muzeum Gdańska, Fundacja uruchomiła projekt stypendialny, którego efektem jest przyznawanie wybranej grupie osób stypendiów, które umożliwiają bezpłatny udział w studiach podyplomowych „Gedanistyka” na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Prezentujemy cykl mini wywiadów z jego absolwentami/studentami. Siedemnasta rozmowa odbyła się z p. Damianem. Zapraszamy do lektury!

Nazywam się Damian Jagusz. Z wykształcenia jestem prawnikiem, a od kilku lat zawodowo realizuję się w zarządzaniu ryzykiem i kontroli wewnętrznej. Moją pasją od zawsze była jednak historia i kultura lokalna.

W okresie moich studiów (które nie są znów aż tak odległą perspektywą), szczególnie interesowałem się bogactwem historii prawa, również prawa na ziemiach dawnego Gdańska. Miałem wówczas okazję opracować kilka publikacji naukowych i popularnonaukowych, m.in. współtworząc książkę poświęconą znanemu gdańskiemu fotografowi Rudolfowi Th. Kuhnowi, w której pracowałem nad częścią dotyczącą historii prawa autorskiego w Gdańsku. Nie da się ukryć, że również te zainteresowania były jednym z powodów, które skłoniły mnie do rozwijania wiedzy w ramach studiów „Gedanistyka”.

Aktualnie pracuję w jednej z dużych trójmiejskich spółek, jednak mam nadzieję, że uda mi się jeszcze kiedyś – choćby na chwilę – wrócić do podróży, jaką jest nauka.

FG: Skąd u pana zainteresowanie Gdańskiem? Wspomniał pan, że na swoim koncie ma pan między innymi pracę dotyczącą praw autorskich w Gdańsku. Skąd zainteresowanie tą tematyką?

DJ:  Myślę, że mogę nazwać siebie społecznikiem, ponieważ zawsze lubiłem angażować się lub wręcz inicjować działania wartościowe dla większej grupy osób. Mieszkając w tak wspaniałym mieście jak Gdańsk, nie sposób przejść obok tego obojętnie. To miasto z długą i wspaniałą historią, jedna z pereł mapy Polski. Warto o tym wiedzieć i nieść taką wiedzę dalej.

Dodatkowo, tak jak wspominałem, w trakcie studiów zainteresowała mnie perspektywa historyczna naszego prawa, a warto pamiętać, że Gdańsk – z racji swojej ciekawej historii – posiada interesujący dorobek dla badaczy.

FG: Historia Gdańska z takiej perspektywy prawnej – to jest coś co pana interesuje, czy sam Gdańsk również?

DJ: Perspektywa prawno-historyczna to tylko jedna strona medalu, a wręcz niewielki kawałek tortu. Gdańsk to wspaniałe miejsce do życia zarówno kiedyś, jak i – może przede wszystkim – dzisiaj. Otwartość i różnorodność, od zawsze bliskie naszemu miastu m.in. z racji nadmorskiego położenia, to składniki lokalnej tożsamości, które są bardzo bliskie mojemu sercu. Z przyjemnością zgłębiłem swoją wiedzę na temat podstaw funkcjonowania miasta, które cechuje się tak dobrą energią.

FG: Założył pan Studenckie Koło Prawa Morskiego na Wydziale Prawa i Administracji UG, które funkcjonuje do dzisiaj. Był pan też w zespole redakcyjnym czasopisma. Został pan też wyróżniony przez marszałka województwa za wkład w budowanie społeczeństwa obywatelskiego. Skąd u pana ta chęć aktywnego uczestniczenia w życiu uczelni?

DJ: Zawsze lubiłem angażować ludzi do czegoś większego, rozwojowego. Dla przykładu, gdy tylko dowiedziałem się, że na Uniwersytecie Gdańskim – uczelni, której motto to „In mari via tua”, czyli „W morzu przyszłość twoja” – nie funkcjonuje zrzeszenie studenckie, które zajmowałoby się problematyką prawa morskiego, od razu postanowiłem zadziałać. Cieszę się, że aktywność ta spotkała się z ciepłym przyjęciem, a Koło do dzisiaj realizuje ciekawe i wartościowe inicjatywy.

FG: Jak to się stało, że trafił pan na gedanistykę?

DJ: To się zadziało z dnia na dzień. Od informacji, do wykonania tego pomysłu, upłynęło kilkanaście, może kilkadziesiąt godzin. Zawsze chętnie angażuję się w działania, które „poszerzają horyzonty” – zwłaszcza, jeśli dotyczą tematów mi bliskich.

FG: Do czego to „poszerzenie horyzontów” się przydało?

DJ: Od czasu studiów gedanistycznych każdy spacer po Gdańsku wygląda inaczej. Studia pozwoliły mi posiąść wiele informacji na tematy dotychczas nieznane, a dotyczące miejsc odwiedzanych na co dzień przez wielu z nas. Zdobytą wiedzę staram się dystrybuować również w kontaktach z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi.

PIERWSZY KIERUNEK NA STUDIUM OBYWATELSKIM

Z profesorami Pawłem Rowińskim i Janem Marcinem Węsławskim oraz Robertem Makłowiczem o zmianach klimatycznych. Rusza pierwszy kierunek Studium Obywatelskiego im. Pawła Adamowicza.

Co się stało z Ziemią, skutki zmian klimatycznych, jak możemy chronić Ziemię oraz plany na przyszłość – wokół tych tematów będą się koncentrować studia kompetencyjne „Klimat i środowisko”, uruchomione w ramach Studium Obywatelskiego im. Pawła Adamowicza. Rozpoczęła się rekrutacja na pierwszy kierunek, który tworzony jest przez naukowców i praktyków.

Prof. Jan Marcin Węsławski, biolog morski i dyrektor Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie, prof. Paweł Rowiński, wiceprezes PAN, projektantka mody Gosia Baczyńska, podróżnik i krytyk kulinarny Robert Makłowicz oraz dziennikarz Maciej Orłoś – to tylko niektórzy z wykładowców na kierunku „Klimat i środowisko”, wykorzystujący dobre praktyki związane z zdrowym stylem życia, ochroną zasobów naturalnych i propagowaniem postaw ekologicznych. Swoją osobowością będą inspirować i zmuszą do refleksji nad naszymi postawami. W atrakcyjny i angażujący sposób przedstawią praktyczne sposoby wykorzystania wiedzy dotyczącej środowiska.

Rekrutacja na studia kompetencyjne „Klimat i środowisko” wystartowała w czwartek 24 czerwca br. Zapisy są prowadzone przez stronę internetową www.studiumobywatelskie.pl/klimat_i_srodowisko

– Studium Obywatelskie im. Pawła Adamowicza będzie zajmować się ważkimi tematami, między innymi, jak walczyć ze skutkami zmian klimatycznych – tłumaczy Robert Makłowicz. Zatem przybywajcie – zachęca.

– Studia kompetencyjne „Klimat i środowisko” dostarczą narzędzia potrzebne do działań na rzecz ochrony środowiska, które można stosować na poziomie samorządów, miast i rządów. Formuła studiów obywatelskich nie tylko wpisuje się w trend edukacyjny w obszarze ochrony środowiska, ale też wychodzi naprzeciw potrzebom tych, którzy chcą się rozwijać i poszukiwać wiedzy, inspiracji, ciekawych ludzi i nowych możliwości – mówi prof. Paweł Rowiński, wiceprezes Polskiej Akademii Nauk, jeden z wykładowców kierunku.

1 czerwca w Europejskim Centrum Solidarności powołano Studium Obywatelskie im. Pawła Adamowicza. Misją studium jest rozwijanie wartości, jakie promował Paweł Adamowicz, postrzegając miasto jako centrum tworzącego wspólnotę, otwartego na nowe idee, inicjatywy i dialog.

Twórcom szkoły zależy nie tylko na sieciowaniu wspólnot lokalnej, regionalnej, państwowej w skali kraju, ale także na ukazywaniu roli Unii Europejskiej w rozwoju samorządów oraz na promowaniu idei pomocniczości. Głównym celem studium jest dostarczenie wiedzy eksperckiej wynikającej z doświadczeń prowadzących, analizy studium przypadku oraz warsztatów z praktykami. Wśród kluczowych kompetencji, które są: dotyczące nowoczesnego planowania i prognozowania (ekologia, transport publiczny), wystąpień publicznych, zarządzania kryzysowego, stylów przywództwa czy zarządzania współpracą z mediami. Poza kompetencjami i ekspercką wiedzą praktyczną Studium obywatelskie ma na celu również sieciowanie – budowanie nowych relacji, możliwych do wykorzystania w dalszym życiu zawodowym uczestników.

Kształcenie jest oparte na formach dopasowanych do wymagań, oczekiwań i możliwości grupy docelowej. Przełożyły się one na powstanie czterech modeli edukacyjnych: studia podyplomowe (Współpraca międzynarodowa samorządów, Organizacja pracy zdalnej i bezpieczeństwo cyfrowe), studia podyplomowe typu Master Business Administration (Zarządzanie polityką klimatyczną i energetyczną, Bezpieczeństwo w sektorze publicznym), wolne studia kompetencyjne (Klimat i środowisko, Studia Obywatelskie) oraz program tutoringu. Rekrutacje na pozostałe kierunki rozpoczną się niebawem. Ponadto organizatorzy zaplanowali realizację trzech modułów uzupełniających, które będą miał charakter przekrojowy.

– Łączymy doświadczenia organizacji pozarządowych oraz uczelni, by wspólnie kształcić liderów. Świat się zmienia i chcemy tej zmianie towarzyszyć. Dzisiejsi liderzy społeczni, aktywiści oraz politycy, prezydenci, burmistrzowie, wójtowie będą mieli wpływ na to, jak przygotujemy liderów zmiany, która nadchodzi – mówi dr hab. Paweł Kowal, koordynator Studium Obywatelskiego.

WYWIAD Z GEDANISTKĄ – ANNĄ KOTUŁĄ

Od 2017 roku dzięki współpracy z Miastem Gdańsk, Uniwersytetem Gdańskim i Muzeum Gdańska, Fundacja uruchomiła projekt stypendialny, którego efektem jest przyznawanie wybranej grupie osób stypendiów, które umożliwiają bezpłatny udział w studiach podyplomowych „Gedanistyka” na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Prezentujemy cykl mini wywiadów z jego absolwentami/studentami. Szesnasta rozmowa odbyła się z p. Anną. Zapraszamy do lektury!

Nazywam się Anna Kotuła. Pierwsze studia ukończyłam w Rotterdamie, był to kierunek biznes międzynarodowy i zarządzanie. W Holandii w sumie spędziłam 7 lat, później przeniosłam się do Wielkiej Brytanii. Tam też spędziłam 7 lat, na uniwersytecie uczyłam się języka japońskiego. Uczęszczałam też na zajęcia z antropologii społecznej. Po powrocie do Polski, najpierw zrobiłam studia podyplomowe z psychologii biznesu, później studia magisterskie z kulturoznawstwa. Następnie był licencjat z filologii hiszpańskiej. Na koniec – studia podyplomowe z gedanistyki.

Przed wyjazdem za granicę zdałam egzaminy na przewodnika. Ale dwa miesiące po ich zdaniu, wyjechałam za granicę, także długo nie byłam przewodnikiem.

W Anglii pracowałam w biznesie, po powrocie do Polski – zaczęłam oprowadzać. Najpierw w języku angielskim, później w języku hiszpańskim i niderlandzkim. W tej chwili jestem jedynym przewodnikiem, który oprowadza w języku niderlandzkim.

W pandemii wróciłam też do uczenia – aktualnie prowadzę kursy, głównie z języka niderlandzkiego. Prowadzę również swoją stronę internetową w kilku językach.

FG: Kiedy zaczęła się ta fascynacja Gdańskiem, skąd to się wzięło?

AK: Moja babcia była z Wolnego Miasta Gdańska. Słyszałam o tym wiele opowiadań. Druga babcia była z Kaszub, także miała zupełnie inne wspomnienia z tych okolic.

Od zawsze chciałam podróżować. Stąd pomysł zostania przewodnikiem.  A fascynacja Gdańskiem przejawia się najbardziej chęcią przekazywania informacji o Gdańsku.

FG: Czyli pani największą pasją jest bycie przewodnikiem…

AK: Tak. Największą satysfakcję sprawia mi, gdy mam grupę, która na początku nie jest zbytnio zainteresowana, a później widzę że chcą słuchać, zaczynają dopytywać. Tak jest na przykład z nastolatkami. To jest chyba najpiękniejszy moment bycia przewodnikiem.

Z racji tego, że długie lata spędziłam za granicą, mam dobrą świadomość tego, co dane osoby z danego kraju wiedzą i co ich interesuje.

To nie jest tak, że pracując jako przewodnik, mówię cały czas to samo. Całkiem inaczej opowiada się Hiszpanom o historii Gdańska. Bo historia Polski i Hiszpanii bardzo rzadko się splata. Całkiem inaczej oprowadza się na przykład Holendrów, bo mamy wspólny ten pierwiastek handlu, na przykład w XVI wieku. Gdańsk i Amsterdam pod wieloma względami są podobne.

FG: Języki to chyba pani mocna strona…

AK: Języki są kluczem w komunikacji. Dużo trudniej oprowadza się grupy konferencyjne, gdy są w niej osoby z różnych krajów i często słabiej mówią po angielsku. Mamy niby ten wspólny język angielski, ale to musi być taki uproszczony angielski.

Bardzo ciężko jest mówić do grupy, gdzie są osoby z kraju, którego historia zupełnie inaczej splatała się z historią Polski. Na przykład, jeżeli mówię grupie Holendrów o czymś, co był przed wojną lub po wojnie – to oni rozumieją, o którą wojnę chodzi. Bo ta druga wojna światowa też była dla nich jakimś przełomem. A na przykład Amerykanie zapytają, o którą wojnę chodzi.

FG: No właśnie, jak pani rozwiązuje ten problem podczas oprowadzania? Dopasowuje pani treść, program wycieczki do danej grupy?

AK: Tak, dopasowuję. Aczkolwiek każda grupa jest inna. Czasami myślę, że dana grupa czegoś nie wie, a się okazuje że trafiam na specjalistów z danej dziedziny. Czasem są o wiele bardziej przygotowani, niż się spodziewałam.

FG: Promowała pani Gdańsk w czasie badań terenowych w Ekwadorze…

AK: Wtedy byłam studentką kulturoznawstwa na Uniwersytecie Gdańskim i znalazł się sponsor na wyjazd do Ekwadoru. Ja i inne uczestniczki, wzięłyśmy ze sobą między innymi flagę Gdańska. Dostałyśmy też materiały promocyjne miasta. Mamy zdjęcie na równiku, gdzie stoimy właśnie z tą flagą Gdańska.

Dla osób z Ekwadoru, już sama Polska była egzotyczna. Dlatego mówienie o Gdańsku było trudniejsze, aczkolwiek starałyśmy się – pokazując na przykład na mapie, gdzie jesteśmy.

FG: Na czym polega pani działalność w internecie? W przeszłości prowadziła pani bloga…

AK: Razem z koleżanką prowadziłam bloga, ale tylko w czasie pobytu w Ekwadorze. Aktualnie mam swoją stronę przewodnicką. Nie jest to strona, na której jest tylko moja oferta. Jest tam też na przykład zakładka „bezpłatne atrakcje Gdanska” czy zakładka „Muzea w Gdańsku, Gdyni i Sopocie. Bilety wstępu”. Strona jest cały czas uzupełniana i aktualizowana.

Zarządzam też grupą na facebooku: „Muzea w Gdańsku, Gdyni, Sopocie, na Kaszubach, Kociewiu i Żuławach!”. Głównymi odbiorcami są przewodnicy z okolicy i osoby, które pracują w muzeach. To sprawdziło się w czasie pandemii – na bieżąco podawaliśmy na przykład informacje, co jest otwarte. To jest taka typowa strona informacyjna, która naprawdę się sprawdza.

FG: Do czego przydała się pani gedanistyka? Czy było to uzupełnienie tych kilku kierunków, które pani kończyła?

AK: Każdy kierunek do czegoś się przydaje. Studia biznesowe pomagają mi prowadzić stronę, psychologia biznesu pomaga rozmawiać z ludźmi. Hiszpański – pomógł mi z kolei zrozumieć osoby z krajów hiszpańskojęzycznych.

Gedanistyka była uzupełnieniem. Tym bardziej że licencję przewodnika zrobiłam dawno temu. Dla mnie to była szansa na poukładanie wiedzy, odświeżenie. Bardzo się cieszę, że wykładowcy nie byli tylko historykami, ale też badaczami. Często mówili o swoich nowych badaniach archeologicznych, o doktoratach które dopiero powstały. To były wiadomości najświeższe i z pierwszej ręki.

WYWIAD Z GEDANISTKĄ – MAGDALENĄ MICHALIK

Od 2017 roku dzięki współpracy z Miastem Gdańsk, Uniwersytetem Gdańskim i Muzeum Gdańska, Fundacja uruchomiła projekt stypendialny, którego efektem jest przyznawanie wybranej grupie osób stypendiów, które umożliwiają bezpłatny udział w studiach podyplomowych „Gedanistyka” na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Prezentujemy cykl mini wywiadów z jego absolwentami/studentami. Piętnasta rozmowa odbyła się z p. Magdaleną. Zapraszamy do lektury!

Nazywam się Magdalena Michalik. Z zawodu jestem historykiem sztuki. Studia licencjackie ukończyłam w Gdańsku, magisterskie w Warszawie. Skończyłam również studia podyplomowe: muzealnictwo i gedanistykę, z nadzieją znalezienia pracy w muzeum. W planach mam jeszcze doktorat. Obecnie jestem mamą na pełny etat.

FG: Z zawodu jest pani historykiem sztuki, skąd ten pomysł, jak wyglądała ta droga?

MM: Sztuka zawsze była obecna w moim życiu. Na początku oczywiście nie pod względem historii i czytania książek. Malowałam,  chodziłam na zajęcia plastyczne. Dopiero w liceum ukierunkowałam się historycznie i stąd ten wybór. Bardzo się cieszę, że skończyłam te studia, bo mimo tego, że jeszcze nie dały mi zbyt wiele w sensie zawodowym, to poszerzyły moje horyzonty.

FG: Skąd to zamiłowanie do Gdańska, kiedy to się zaczęło?

MM: Na studiach, moją taką pierwszą miłością, pierwszym wielkim zainteresowaniem była sztuka niderlandzka późnego średniowiecza. Łączy się ona bardzo mocno z innymi aspektami dotyczącymi właśnie Gdańska: gospodarką, sztuką, ekonomią – miasta również należącego do Hanzy, podobnie jak większość innych miast niderlandzkich. Naturalnym, kolejnym krokiem było więc zgłębianie przede wszystkim sztuki gdańskiej, połączonej żywą tkanką z miastami niderlandzkimi.

Na studiach licencjackich w Gdańsku uczyliśmy się wiele o historii samego miasta,  więc zawsze gdzieś ten Gdańsk był w obszarze moich zainteresowań. Czasem jako samo miasto, czasem w kontekście sztuki niderlandzkiej.

FG: Aktualnie jest pani mamą na pełen etat, czy te opowieści o Gdańsku pojawiają się przy wieczornym czytaniu bajek, podczas spacerów?

MM: Tak. Co prawda, pandemia mocno pokrzyżowała nam plany. Bo zamierzałam być z córką w muzeum przynajmniej raz w tygodniu. Dlatego dopiero teraz zaczynamy – wystawą Włodzimierza Szpingera w Ratuszu Głównego Miasta, potem oczywiście Muzeum Narodowe, do którego zawsze chętnie wracam.  Sztuka i Gdańsk są cały czas obecne w naszym życiu, staram się na przykład uzupełniać literaturę o różne książki w tej tematyce.

FG: Aktualnie, prowadzi pani kurs dla maturzystów, którzy chcą zdawać historię sztuki…

MM: Egzamin wygląda tak samo, jak zwykły egzamin maturalny. Tylko oczywiście jest związany z tematyką historii sztuki. Polega na rozpoznawaniu obrazów, rozpoznawaniu stylów. Trzeba się też popisać wiedzą na temat biografii artystów i oczywiście napisać pracę.

Zajęcia zawsze rozszerzam o kilka ciekawostek o Gdańsku. Chcę, żeby moi uczniowie bardziej zgłębili ten temat, dowiedzieli się tego, jak kiedyś miasto wyglądało. Omawiamy szczególnie to, jak kiedyś wyglądało Główne Miasto, pod względem architektonicznym.

FG: W ubiegłych latach prowadziła pani autorski cykl wywiadów z historii sztuki dla seniorów, czy łatwo jest zainteresować innych tym tematem?

MM: Seniorzy to bardzo wdzięczna grupa słuchaczy. Chcą coś robić, chcą się wciąż uczyć. Dlatego cały czas mam ich na względzie. Od przyszłego roku chcę wrócić do aktywności zawodowej i mam nadzieję, że uda mi się wrócić do przeprowadzania wykładów. Prowadziłam zajęcia ogólnie o historii sztuki, ale również zajęcia poświęcone sztuce Gdańska. Fajnie jest pokazywać ludziom, że mamy coś super – dosłownie na wyciągnięcie ręki.

Podobnie mam z maturzystami. Opowiadając im o sztuce niderlandzkiej, o wielkich nazwiskach, pokazuję też że nie trzeba jechać np. do Brukseli, żeby to zobaczyć. W Gdańsku naprawdę mamy się czym pochwalić.

FG: No właśnie, chcąc dowiedzieć się więcej o historii sztuki Gdańska, o architekturze, gdzie warto się wybrać, co zobaczyć?

MM: Ja zawsze polecam te tak zwane „blockbustery” Gdańska. Czyli Dwór Artusa, Ratusz, które mają piękne wnętrza i które robią naprawdę ogromne wrażenie. Oddają choć trochę to, jak Gdańsk był bogatym i wspaniałym miastem.

Moją wielką miłością – jako przyszłego muzealnika – jest Muzeum Narodowe w Gdańsku, które teraz przechodzi sporą transformację. Zachęcam, żeby zobaczyć Oddział Sztuki Dawnej. Wbrew pozorom, mimo zamiłowania do historii, moim ulubionym miejscem w Gdańsku jest też Park Oliwski.

FG: Skąd pomysł na gedanistykę, co pani dały te studia w pracy, w życiu codziennym?

W życiu zawodowym jeszcze nie udało mi się wykorzystać tej wiedzy. Mam nadzieję, że uda mi się to w najbliższym czasie.

Gedanistyka przede wszystkim poszerzyła moje horyzonty, wzbogaciła moją wiedzę o historii Gdańska. To była pełna historia miasta od czasów najwcześniejszych do czasów dzisiejszych, którą wykładali różni specjaliści. Była to historia sztuki, historia, ale również pojawiały się zaskakujące aspekty biologiczno-medyczne. Wszystko to było arcyciekawe.

Pamiętam wykład dotyczący tego, co znajdowało się w rynsztokach w Gdańsku. Archeolodzy badali śmieci, przedmioty które bardzo dużo mówiły o życiu dawnych gdańszczan. Okazuje się, że to bardzo wiele mówi o ludziach, o tym jacy byliśmy, jacy jesteśmy. Dzięki gedanistyce zdobyłam nie tylko wiedzę historyczną, ale też inne spojrzenie na świat.

WYWIAD Z GEDANISTĄ – SZYMONEM KNITTEREM

Od 2017 roku dzięki współpracy z Miastem Gdańsk, Uniwersytetem Gdańskim i Muzeum Gdańska, Fundacja uruchomiła projekt stypendialny, którego efektem jest przyznawanie wybranej grupie osób stypendiów, które umożliwiają bezpłatny udział w studiach podyplomowych „Gedanistyka” na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Prezentujemy cykl mini wywiadów z jego absolwentami/studentami. Czternasta rozmowa odbyła się z p. Szymonem. Zapraszamy do lektury!

Nazywam się Szymon Knitter. Z wykształcenia jestem politologiem, jestem absolwentem Uniwersytetu Gdańskiego. Prawie od 7 lat pracuje w sektorze pozarządowym. Obecnie jestem pracownikiem Regionalnego Centrum Wolontariatu w Gdańsku.

FG: Ponoć tą ciekawość Gdańska rozpaliła w panu babcia?

SK: Dokładnie tak. Moja babcia jest gdańszczanką. Urodziła się na terenie Wolnego Miasta Gdańska, pochodzi z okolic Postołowa. Faktycznie, od samego początku krzewiono we mnie tę pasję i zainteresowanie Gdańskiem. Przejawiało się to po prostu w zwykłych rozmowach: o tym, co słychać w mieście, co się buduje, jak zmieniała się dana linia autobusowa, o lokalnej polityce. To bardzo na mnie wpłynęło i dzięki temu zacząłem się interesować zarówno tymi najważniejszymi zabytkami, jak i mniej popularnymi miejscami w Gdańsku. To też poskutkowało tym, że zacząłem jeździć po Pomorzu i odkrywać korzenie swojej kaszubsko-kociewskiej rodziny. A kiedy pojawiła się możliwość pogłębienia swojej wiedzy, takiej już formalnej, to stwierdziłem, że to jest dobra okazja.

FG: Właśnie, ukończył pan studia etnologiczne. Skupiał się pan nie tylko na mieszkańcach Gdańska, ale też np. na Kaszubach. Z innymi studentami wydawał pan pismo antropologiczne, organizowaliście spacery po Gdańsku…

SK: Byliśmy drugim rocznikiem studiów etnologicznych na Uniwersytecie Gdańskim. Stworzyła się fantastyczna społeczność ludzi, którzy naprawdę wiedzieli po co przychodzą na te studia. Stąd też właśnie inicjatywy w ramach Studenckiego Koła Naukowego Etnologów. Między innymi, wydawaliśmy pismo TamTam. Za te wszystkie działania otrzymaliśmy Nagrodę Czerwonej Róży dla najlepszego Koła Naukowego w Trójmieście. Co było też w pewnym sensie nobilitacją za – faktycznie – dość duży wysiłek związany nie tylko z wydawnictwem, ale też z innymi działaniami, np. związanymi z przybliżaniem mieszkańcom różnych religii, które w Gdańsku istniały, lub istnieją do dziś. Był to taki cykl spotkań i spacerów po świątyniach. Badania terenowe, które przeprowadzaliśmy także wpłynęły na moje zainteresowanie odkrywaniem naszego regionu, na różnych płaszczyznach.

FG: Brał pan udział w ciekawym projekcie „Stocznia Jest Kobietą”, w którym chodzi o pokazanie pracy i życia w Stoczni, z perspektywy kobiet…

SK: Ten projekt polega przede wszystkim na tym, aby pokazać „HerStory”, czyli historię Stoczni z perspektywy kobiecej. Odkrywaliśmy fascynujące postacie kobiece, które były kluczowe dla rozwoju Stoczni Gdańskiej i historii. Moją rolą w tym projekcie było odkrywanie biogramów, ale także realizowanie wywiadów z pracowniczkami i pracownikami Stoczni, którzy w latach 70 i 80 tam pracowali i byli świadkami wielu wydarzeń. Nie interesowała nas ta „duża” historia, tylko antropologiczne spojrzenie na codzienną pracę w Stoczni Gdańskiej. Projekt funkcjonuje do dziś.

FG: Działa też pan lokalnie. Między innym w Stowarzyszeniu Morena, współpracował pan z Młodzieżową Radą Miasta i Młodzieżową Radą Województwa. Z czego biorą się te inicjatywy? Chce pan mieć wpływ na to, co dzieje się w Gdańsku, jak się zmienia?

SK: Chyba wyszedłem z założenia, że chcę pokazywać różnego rodzaju możliwości dla młodych ludzi. Tego właśnie się trzymam od początku swojej kariery zawodowej w organizacjach pozarządowych. Chodzi m.in. o różnego rodzaju fundusze, po które młodzi ludzie mogą sięgać, aktywizację społeczną młodzieży. Pewnie to zasługa mojej rodziny, którzy od początku krzewili we mnie taką postawę obywatelską. Babcia interesuje się życiem społecznym miasta do dziś, dziadek długie lata działał społecznie w mieście, a z kolei moja mama aktywnie działa przy Stowarzyszeniu Waga na Biskupiej Górce. Teraz ja próbuję przekuć swoją wiedzę i doświadczenia w działania i pokazać różnego rodzaju możliwości młodym ludziom.

W Stowarzyszeniu Morena opiekowałem się Młodzieżową Radą Województwa Pomorskiego i koordynowałem Gdański Fundusz Młodzieżowy. W tym momencie, jako pracownik Regionalnego Centrum Wolontariatu w Gdańsku, rozwijam wolontariat zagraniczny dla młodych ludzi, koordynuję również program wolontariatu w Europejskim Centrum Solidarności. Dzięki temu mam możliwość pokazywania młodym ludziom w moim rozumieniu otwartej, aktywnej postawy obywatelskiej.

FG: Co dała panu gedanistyka? Kiedy narodził się ten pomysł?

SK: Powodem, dla którego w ogóle zdecydowałem się na te studia, była chęć nauczenia się opowiadania o swoim mieście. Swego czasu gościłem w Gdańsku wielu obcokrajowców w ramach „couchsurfingu”, czyli udostępniania swojej przestrzeni na nocleg, a przy okazji też poznawania nowych osób.

I faktycznie, kiedy już te osoby przyjeżdżały, nie sposób było nie pokazać miasta i ciekawych miejsc. Wychodzę z założenia, że najciekawiej odkrywa się nowe miejsce z mieszkańcami, czyli z lokalsami. Dlatego podjąłem te studia i chciałem pogłębić swoją wiedzę. Była to alternatywa dla kursu przewodnickiego, który wtedy był dla mnie nieosiągalny. Zastanawiałem się, czy nie obrać nowej zawodowej drogi i zostać przewodnikiem. Tutaj pojawiła się taka możliwość, aby dowiedzieć się czegoś nowego i wykorzystać to później, w bardzo nieformalnym pokazywaniu miasta. Do dziś wykorzystuję zdobyte informacje. Znajomi wiedzą o moich zainteresowaniach, stąd do dziś polecają mnie swoim gościom. Od czasu do czasu wciąż oprowadzam „po godzinach”.

Gedanistyka przede wszystkim pozwoliła mi lepiej zrozumieć konteksty historii naszego miasta. Zdobyłem szeroką perspektywę rozwoju i historii naszego miasta. Rozumiem dzięki temu ludzi, społeczność, kulturę. To pozwala mi czuć się w pełni obywatelem naszego miasta. Gedanistyka bardzo usystematyzowała moją wiedzę i uważam to za ogromną wartość.